[ Pobierz całość w formacie PDF ]

 Czy jest coś, co mogłabym jeszcze dla ciebie zrobić?  spytała Frań, a kiedy Jenny
potrząsnęła głową, cicho dodała:  To uroczy chłopiec. Nic dziwnego, że doktor Field jest tak
bardzo zdenerwowany.
Zdenerwowany?  powtórzyła Jenny w myślach. To moja wina. Max zrobił dla Jamiego
wszystko, co mógł, a ja, pochłonięta własnym cierpieniem, dałam mu do zrozumienia, że go
nie potrzebujemy.
 Gdzie on teraz jest?  spytała.
 Jeszcze niedawno był w twoim biurze, Jenny.
 Posiedz tu przez chwilę, a ja pójdę go poszukać. W razie potrzeby natychmiast mnie
wezwij.
Kiedy otworzyła drzwi biura, Max spojrzał na nią zaczerwienionymi oczami. Pospiesznie
do niego podeszła i otoczyła go ramieniem.
 Max, jesteÅ› nam potrzebny.
 Naprawdę? Na co? Do tej pory doskonale dawaliście sobie radę beze mnie, a kiedy po
raz pierwszy zabrałem go do parku, od razu wylądował w szpitalu.
 Ale to nie twoja wina, Max. Sam mówiłeś, że mogło to się wydarzyć wszędzie, a on
potrzebuje ojca.
 Ojca, któremu nie ufasz i wstydzisz się do niego przyznać.
 Max!  zawołała z przerażeniem.  To nieprawda.
 Czyżby? Nie odpowiadając na moje pytania, dałaś mi jasno do zrozumienia, że
wolałabyś, aby twoi koledzy nie znali prawdy o mnie i o Jamiem.
Jenny ukryła twarz w dłoniach i cicho jęknęła.
 Max, nie to miałam na myśli. Max, proszę cię, chodz tam ze mną. Nie chcę być z nim
sama.
 Postaram się, żeby twoja matka mogła z wami zostać. Przynajmniej przez jedną noc.
 Nie, chcę, żebyś ty był przy nas, Max. Proszę.
 Jako jego ojciec? Czy może w charakterze lekarza? Odpowiedz, Jenny. Muszę to
wiedzieć.
 Jako jego ojciec  wyszeptała.
 A co będzie z nami?
 Z nami?
 Przecież wiesz, co do ciebie czuję, Jen. Owszem, doskonale wiem i na tym właśnie
polega cały problem, pomyślała.
 Jesteśmy przyjaciółmi, prawda? Ale teraz chodzmy. Uważam, że nie powinniśmy już
dłużej zostawiać naszego syna pod opieką Frań  oznajmiła, z rozmysłem kładąc nacisk na
słowa  naszego syna .  Niebawem przewiozą go na pediatrię.
 Wobec tego ty idz z nim na oddział  powiedział, spoglądając na nią pełnym rozpaczy
wzrokiem.  Ja przyjdÄ™ tam za chwilÄ™.
 Chodz ze mną, Max  błagała.
 Nie, muszę coś załatwić. Ale nie potrwa to długo. Zgodnie z zapowiedzią zjawił się
niemal natychmiast.
Jenny bardzo ucieszyła jego obecność.
 Czy nastąpiły jakieś zmiany?  spytał, a kiedy potrząsnęła głową, usiadł naprzeciwko
niej, po drugiej stronie łóżka Jamiego.
Przez następne trzydzieści sześć godzin, które Jenny wydawały się wiecznością, stan
zdrowia Jamiego nie ulegał zmianie. Max spędzał przy łóżku syna każdą wolną chwilę, ale
był jakiś nieobecny, jakby nic go z Jenny nie łączyło.
Jenny przez cały czas siedziała przy Jamiem i prawie nie spała. Jej matka odwiedziła ich
kilkakrotnie i bezskutecznie próbowała namówić ją, żeby trochę odpoczęła.
Bez przerwy zaglądali też do nich znajomi lekarze i pielęgniarki, chcąc dowiedzieć się o
stan Jamiego.
Kiedy w końcu temperatura spadła i chłopiec wypił kilka łyków wody, we wszystkich
wstąpiła otucha i nadzieja, że niebawem wróci już do zdrowia.
 Co z twoją głową, synu?  spytał Max czule.
 No, jest na miejscu  mruknął słabym głosem Jamie, dotykając rączką skroni.
Po raz pierwszy od dnia, w którym Jamie zachorował, Jenny zaśmiała się. Max uścisnął
jej dłoń.
Od tej chwili ich stosunki zaczęły stopniowo się poprawiać. Max z przyjemnością spędzał
czas w jej towarzystwie i był pewny, że ona czuje to samo. Dzięki temu mógł patrzeć z
nadzieją w przyszłość.
W kilka dni pózniej, kiedy Jamie czuł się już znacznie lepiej, a jego babcia czytała mu
książkę, Max zaproponował Jenny, że zabierze ją do domu, gdzie zjedzą dobry posiłek, trochę
odpoczną i miłe sobie pogawędzą.
 To brzmi cudownie  odparła.  Jamie, wrócimy za jakieś dwie godziny.
Gdy w pośpiechu opuszczali oddział, natknęli się na rozpromienioną panią Hobson.
 Zabieram dziś Kyle a do domu. To dzięki pani, siostro. Jego ojciec wyprowadził się do
tamtej Sharon, a mnie przyznano prawo do opieki nad synem.
 Miło mi to słyszeć, pani Hobson.
 Podobno pani synek też czuje się już znacznie lepiej. Bardzo się z tego powodu cieszę.
 Wszystko będzie dobrze. U pani również.
 Też mam taką nadzieję  odrzekła pani Hobson, energicznie kiwając głową.
Jenny i Max pożegnali ją i ruszyli w kierunku parkingu.
 Nie będzie jej łatwo, ale myślę, że da sobie radę  oświadczył Max.
 Podobnie jak wszystkie samotne matki.
Miał ochotę powiedzieć jej, że nie musi już dłużej sama wychowywać Jamiego.
Postanowił jednak zaczekać z tym, aż dotrą do domu.
Kiedy wyszli na świeże powietrze, Jenny poczuła się niezwykle szczęśliwa. Wiedziała, że
swój radosny nastrój zawdzięcza Maxowi. Przez cały czas, kiedy ona siedziała przy łóżku
Jamiego, Max był świetnym kompanem i robił dla niej oraz ich synka wszystko, co tylko
mógł.
Otworzyła drzwi domu, a potem odwróciła się do Maxa i pod wpływem impulsu
pocałowała go w policzek.
 Dziękuję ci za to, co dla nas zrobiłeś. Wejdziesz?
 A już myślałem, że nigdy mnie o to nie poprosisz  odparł z szerokim uśmiechem.
Wziął ją na ręce i przeniósł przez próg, nie przestając jej czule całować. W końcu postawił ją
na podłodze i zamknął drzwi.
 Sądziłam, że ten obyczaj jest zarezerwowany wyłącznie dla nowożeńców 
wymamrotała.
 Niekoniecznie. Zrobiłem to, żeby uczcić nowy początek... Rozpoczęcie życia
małżeńskiego, nowej fazy naszego związku. Zresztą, cóż to za różnica?
 Max, jestem naprawdę szczęśliwa, że tak dobrze układa się między nami. Musisz
jednak zrozumieć, że nie zamierzam za ciebie wychodzić. Pogodziłam się już z myślą, że
mnie nie kochasz. Cieszę się, że jesteśmy przyjaciółmi, a nie mężem i żoną. Widziałam
wystarczająco dużo pozbawionych miłości związków małżeńskich i nie zamierzam popełnić
tego błędu.
 I znów ta sama śpiewka  mruknął Max, głęboko wzdychając.  Kto twierdzi, że ja
ciebie nie kocham, Jenny?
 Twoja matka.
 Moja matka?  powtórzył, spoglądając na nią z niedowierzaniem.  Kiedy wspominałaś
o niej wcześniej, miałem zamiar spytać cię, jak się poznałyście.
 Och, wcale jej nie poznałam. Nigdy nie widziałam jej nawet na oczy. Rozmawiałam z
nią tylko przez telefon, kiedy zadzwoniłam do ciebie, zamierzając powiedzieć ci, że jestem w
ciąży. Wówczas dała mi wyraznie do zrozumienia, że Clare jest miłością twojego życia, a ja...
 Dzwoniłaś do mnie? Do domu? Jenny, nie miałem pojęcia, że...
 Zostawiłam ci dwie wiadomości na sekretarce... w jednej podałam mój nowy numer
telefonu.
 Moja matka w ogóle... Czy powiedziałaś jej o ciąży?
 Chyba żartujesz... skoro poinformowała mnie, że kiedy tylko Clare poczuje się lepiej,
ustalicie datę waszego ślubu?
 Nie wiedziałem, że zostawiłaś mi tutejszy numer telefonu. Musiałem błagać o niego
twoich przyjaciół w Rexford.
 Błagać? A potem nawet nie zadałeś sobie trudu, żeby się ze mną skontaktować.
 Miałem jak najlepsze chęci, ale twoi znajomi z Rexford powiedzieli mi, że wyjechałaś
do Swojego... narzeczonego. Pomyślałem wówczas, że pewnie nie chciałaś wyjawić mi
prawdy. Przyznać się, że masz kogoś innego. Ale daję słowo, że dzwoniłem do ciebie, Jenny. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • qus.htw.pl