[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Pani Lucas odłożyła kryminał, zsunęła okulary na czubek nosa i spojrzała na
córkę. Udała, że nie widzi ani zarumienionych policzków, ani potarganych włosów.
- Dlaczego tak wcześnie odjechał?
- Dzwonił jego szwagier; jest zdenerwowany, bo zaczął się poród.
- 84 -
S
R
- W takich wypadkach mężczyzni są zupełnie beznadziejni. Pamiętam twojego
ojca... no, nieważne. Lepiej pomówmy o narzeczonym. Jest czarujący i świata poza
tobÄ… nie widzi.
- Tak sÄ…dzisz?
- A ty masz wątpliwości?
- Nie, ale miło to usłyszeć z twoich ust.
- Kiedy zawiążecie węzeł małżeński?
- Patrickowi bardzo się spieszy... proponuje, żebym już wystawiła dom na
sprzedaż.
- W gorącej wodzie kąpany. A ty? Masz ochotę zamieszkać u niego?
- Tak. Dom podoba mi się prawie tak samo jak właściciel.
Wcześnie rano zbudził ją przerazliwy pisk opon. Wyskoczyła z łóżka i wyjrzała
przez okno. Przed bramą stał znany samochód, więc zbiegła na dół. Patrick był blady i
zarośnięty, lecz szczęśliwy.
- O szóstej urodziła się Joanna. - Objął Hester i serdecznie ucałował. - Matka i
dziecko zdrowe.
- Najlepsza wiadomość! A jak się czuje twój szwagier?
- Ledwo żyje, ale rozpiera go duma i radość. Pojechał się wyspać.
Odsunęli się od siebie, gdy usłyszeli kroki na schodach.
- Przepraszam, że przeszkadzam - powiedziała pani Lucas - ale umieram z
ciekawości. Właściwie o nic nie muszę pytać, bo po waszych minach od razu widać,
że nie było komplikacji.
Wysłuchała relacji i wróciła na górę, a Patrick i Hester do pocałunków.
- Marzę o łóżku, ale z tobą - szepnął czule. - Pojedziesz do mnie?
- Też wymyśliłeś! - rzuciła z udaną surowością. - Niektórzy ludzie muszą
zarabiać na kawałek chleba.
- Czy mam rozumieć, że według ciebie pisanie książek nie jest pracą? - spytał z
groznÄ… minÄ….
- Ja nic nie mówię.
- To dobrze. - Westchnął smętnie. - Spotkamy się dzisiaj?
- 85 -
S
R
- Niestety, nie. Mnie wypada poświęcić czas mamie, a ty przysiądz fałdów nad
książką. Ale najpierw się połóż, bo widać, że nie spałeś. I jedz ostrożnie! - Pocałowała
go i lekko popchnęła. - Zadzwoń z Londynu.
Mimo towarzystwa matki tęskniła za nim i zastanawiała się, jak bez niego żyła.
Wyznała mu to przez telefon, a on tak odpowiedział, że podniecona długo nie mogła
zasnąć. Po wyjezdzie matki czuła się znacznie gorzej, więc aby zapełnić pustkę,
wytrwale pracowała w ogrodzie. Gdy w piątek wróciła z pracy, przed domem czekał
ukochany.
Ledwo drzwi się za nimi zamknęły, padli sobie w objęcia.
- Teraz dobrze - szepnął Patrick między jednym pocałunkiem a drugim. - Tego
najbardziej mi brakowało.
- Mnie też.
Wyjął jej spinki z włosów i zaczął rozpinać żakiet, lecz się rozmyślił.
- Nie, nie tutaj. Jedzmy do mnie.
- Teraz?
- Co ci przeszkadza?
- Nic, ale muszę się przebrać.
Kwadrans pózniej przyszła z rozpuszczonymi włosami i w żółtej sukni. Po
długim pocałunku powiedziała stanowczo:
- Jestem głodna. Masz w domu coś do jedzenia? Patrickowi rozświetliły się
oczy.
- Och, już traktujesz Long Wivutts jak dom. Zamieszkaj ze mną jak najszybciej.
- Zobaczę, co da się zrobić.
- Dobrze.
W sklepie po drodze Hester kupiła tylko warzywa, natomiast Patrick szynkę,
jajka, pomidory i pieczarki.
- Gotujesz typowe angielskie śniadania? - spytała zdziwiona.
- Nie jadam śniadań, ale lubię solidne kolacje.
Przygotowując jedzenie, z ożywieniem rozmawiali o tym, co zaszło podczas
kilku dni rozstania.
- 86 -
S
R
- Posłałam twojej siostrze kwiaty, a dla dziecka kupiłam skromny prezent -
powiedziała Hester.
- Byłem u nich i Lydia prosiła, żebym ci podziękował.
- Już jest w domu?
- Tak. Uparła się i wróciła dziś rano. Zaprasza cię w niedzielę i ma nadzieję, że
tym razem nic nie stanie na przeszkodzie.
- Jak to miło z jej strony. Z przyjemnością wpadnę na chwilę.
- Nie, Lydia chce włączyć cię do rodziny i zaprasza na lunch. - Pociągnął
nosem. - Ale pachnie. Będzie pyszne jedzenie.
Po kolacji poszli do ogrodu, gdzie podziwiali osiągnięcia Wilfa, a potem do
sypialni i tam długo podziwiali siebie.
- Myślałam, że nie będzie tak jak poprzednio - szepnęła Hester, gdy już mogła
mówić.
- Nie było.
- Masz rację. Było... lepiej.
- W Londynie wciąż myślałem o tobie, o tym, że będziemy razem dzień i noc...
- Musnął ustami jej ucho. - Nigdy nie przypuszczałem, że czeka mnie takie szczęście.
- Ja też.
- Ale ty wiesz, co to prawdziwa miłość.
- Każda jest inna. Wtedy byłam młodsza, a poza tym Richard i ty mocno się
różnicie.
- Pod jakim względem?
- On był ode mnie dużo starszy, a ty... ile masz lat?
- Trzydzieści sześć.
- Tak przypuszczałam. Widzisz, z tobą czuję się jak równy z równym i myślę,
że jesteśmy pokrewnymi duszami.
- A ja wiem na pewno.
- Richard był nie tylko starszy ode mnie, ale i poważny na swój wiek. Nie mogę
powiedzieć, żeby mnie traktował po ojcowsku, ale miałam wrażenie, że w
najważniejszych kwestiach czasem szedł na ustępstwa ze względu na moją młodość.
- Szukałaś w nim ojca?
- 87 -
S
R
- Zwiadomie na pewno nie, ale mój ojciec umarł, gdy byłam malutka. -
Wzruszyła ramionami. - Richard zakochał się we mnie od pierwszego wejrzenia i
mnie zawojował.
- Ja też tak cię pokochałem. - Przesunął palcem po jej ustach, szyi i piersiach. -
Powiedz, jak zareagowałaś, gdy zobaczyłaś mnie pierwszy raz?
- Nie mogłam sobie pozwolić na żadną reakcję - odparła, poważniejąc. - Nie
zapominaj, że spotkaliśmy się w sądzie. Myślałam, że jesteś ojcem chłopców.
- Ach, te wisusy. Mam nadzieję, że z dziewczynką będzie mniej kłopotu. -
PrzysunÄ…Å‚ usta do jej ucha i szepnÄ…Å‚: - Znowu ciÄ™ pragnÄ™.
Oboje wiedzieli to bez słów i wkrótce zapomnieli się w bezgranicznej rozkoszy.
Przez cały tydzień Hester miała tak dużo obowiązków i zajęć, że ani razu nie
była w Long Wivutts. W sobotę wybrali się na kolację do gospody uczęszczanej przez
eleganckie towarzystwo z Chastlecombe. Patrick patrzył na Hester wzrokiem, który
nie pozostawiał żadnych wątpliwości co do jego zamiarów i to nie uszło uwagi kilku
osób.
W niedzielę pojechali do Tally i Davida, którzy zaprosili także pana Conwaya.
Początkowe skrępowanie prędko minęło i rozmowa potoczyła się gładko.
Mimo protestów Patricka, Hester nie chciała zgodzić się na codzienne
spotkania. Jak zwykle grała w tenisa, chodziła do sądu, na kurs i spotkania miłośników
historii. Pewnego dnia John Brigham zapytał, czy prawdziwe są pogłoski o jej
zaręczynach. Nie dała konkretnej odpowiedzi, a tylko uśmiechnęła się promiennie.
- Jesteś jak zawsze skryta. - Zrobił perskie oko. - Porozmawiam z Eddiem, żeby
zaoszczędzić mu wstydu.
Annie nie posiadała się z radości i była przekonana, że to ona przyczyniła się do
szczęścia przyjaciółki.
- Jesteście razem na dobre?
- Jeszcze nie - stanowczo zaprzeczyła Hester. - Powiedzmy, że na razie nie
spotykam się z nikim innym. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
Pokrewne
- Strona startowa
- 152.Georges Simenon Tajemnica komisarza Maigret
- Bush, George The Unauthorized Biography (English)
- Catherine moja historia
- 1923 One of Ours by Willa Cather
- Catherine George Tajemniczy milioner
- Hitman 4 Last Hope Jessica Clare
- Nokia_6021_UG_pl
- 234. McAllister Anne Noc w Montanie
- (Ebook German Erotik) Flirt Kurs, Vom Anbaggern Zum Flirten
- KukuśÂ‚cze jaja z M
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- bezglutenowo.pev.pl