[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Zależy mi na  Bet", Caro. Ta łódz jest naprawdę dobra. Przekonałem się o tym na
własnej skórze.
Uśmiech zamarł na ustach Cary.
-  Bet" nie jest na sprzedaż. Obiecałam przecież, że pomogę ci znalezć podobną
łódz, nawet gdybym miała ją wykopać spod ziemi.
- Ależ nie oczekuję tego od ciebie. - Jack napił się kawy. - Chciałbym tylko
namówić cię do zmiany zdania.
Najwyrazniej nie chciał jej zrozumieć. Jego upór przeraził ją. Zdaje się, że będzie z
tego problem, pomyślała.
Jedli kolację w milczeniu. Cara usiadła na skraju ławy, jak najdalej od Jacka. Ze
złością stwierdziła, że apetyt mu dopisywał.- Caro, czemu nie możemy zachowywać
się tak, jak rosyjscy i amerykańscy rybacy? Oni jakoś potrafią się porozumieć mimo
wszystkich dzielących ich różnic. Prawda? - powiedział Jack do jej pleców.
- Ale przynajmniej nie nastają na swoje statki - odparła niechętnie.
- Ależ, Caro, nie chcę ci odbierać  Bet" siłą. Chcę ją przecież kupić.
- Przysunął się bliżej i objął Carę ramieniem. - Ciebie wezmę ot tak, po prostu, ale za
 Bet" zapłacę.
Odwróciła ku niemu swą rozzłoszczoną twarz. - Ona jest o wiele za droga dla ciebie,
a mnie też tak tanio nie dostaniesz!
- Ty jesteś prezentem, kochanie - powiedział łagodnie. Pokręciła głową z
dezaprobatą. - Ależ ty jesteś niemożliwy! A poza tym nie jestem żadnym twoim
kochaniem!
- Widzę, że znowu występują między nami różnice zdań. - Przyciągnął Carę do
siebie i dotknął ustami jej warg. Próbowała się wyrwać, ale trzymał ją tak mocno, że
zrezygnowała z oporu.
Poczuła się słaba i bezbronna. Przypomniała sobie minioną noc. Jack położył ją na
ławie. Pochylił się nad nią z uśmiechem. - Tak, mój prezenciku, teraz cię rozpakuję.
Zielone oczy Cary rozbłysły. - Nie zrobisz tego.
- Oczywiście, że zrobię. Mam nadzieję, że nie zapomniałaś ostatniej nocy.
Walczyła jak żbik, ale tylko go to rozbawiło. W końcu opadła z sił. Drżącymi
palcami rozpiął guziki jej koszuli. - Pocałuj mnie, Caro
- poprosił cicho.
Cara utkwiła wzrok w jakimś punkcie nad półką z książkami. Walczyła z
namiętnością, którą Jack w niej rozbudzał. Masował teraz dość silnie jej piersi.
Jęknęła mimo woli i przytuliła się do niego.
- Nie chciałabym cię do niczego zmuszać - szepnął z ustami przy jej skroni.
Cara zarzuciła mu ramiona na szyję i przyciągnęła do siebie. Kochali się czule.
Kiedy już było po wszystkim Cara westchnęła z zadowoleniem. Było jej ciepło,
czuła się bezpiecznie i miło w tym stanie błogiego zadowolenia.
- Zwariowałem na twoim punkcie, wiesz, mała? - szepnął Jack całując ją w ucho.
- Ja też straciłam dla ciebie głowę - przyznała Cara.
- Dobrze, że nie nogi - zażartował. Wsunął dłoń pod kołdrę i pogładził Carę po
udzie. Cara miała wrażenie, jakby należeli do siebie od dawna. Straciła zupełnie
poczucie czasu. Jedyne, czego pragnęła, to być razem z nim, cieszyć się każdą
wspólną chwilą.
Usta ich spotkały się i całe zmęczenie nagle gdzieś zniknęło. Przez jakiś czas nie
potrzebowali nawet kocy...
Cara obudziła się o świcie. Leżała bez ruchu i myślała o tym, co wczoraj przeżyła.
A więc Jack chciał  Bet". Nie oszczędzał się w pracy, szybko się uczył i był
doskonałym partnerem. Ciągle zaskakiwał ją swą gotowością do szybkiego i bardzo
skrupulatnego wykonywania jej poleceń. Dostosował się do ciężkiego życia na
pokładzie bez najmniejszych problemów, choć przecież nie był przyzwyczajony do
pracy fizycznej. Na jachcie opływał we wszystkie możliwe luksusy.
Czy Jack opowie komuś o tym, co zaszło między nimi? Na samą myśl o tym Cara
dostała gęsiej skórki. I tak była narażona na języki ludzkie pracując jako jedyna
kobieta między mężczyznami. Plotki mogły bardzo zaszkodzić jej dotychczas
nienagannej reputacji.
Charleston nie był wielkim miastem, a Coos Bay należało raczej zakwalifikować
jako wieś. Wdowa idąca do łóżka z obcym mężczyzną byłaby wspaniałym tematem
do rozmów w tym grajdole.
Cara wzdrygnęła się z zimna, chociaż grzało ją ciało leżącego obok Jacka. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • qus.htw.pl