[ Pobierz całość w formacie PDF ]

pozostanie sama z łanem. Zupełnie nie wiedziała, co mu powiedzieć.
Dręczyło ją pytanie, co Ian myśli o nich jako parze. Tak mało dał jej
nadziei, że mogą stworzyć związek, który Katherine mogłaby
zaakceptować. Może niepotrzebnie powiedziała mu, że nie zamierza
jeszcze wiązać się na stałe...
Złościła ją jego postawa. Dlaczego nie dawał jej czasu do namysłu?
Czy koniecznie musiała wybierać: wszystko albo nic? Przecież w
związku kobiety z mężczyzną powinno być miejsce na zabawę, na
randki, wzajemne poznawanie siÄ™... wreszcie na zakochanie. Ale powoli.
Dotąd sądziła, że nim dotrze do małżeństwa, czeka ją daleka i
urozmaicona droga.
Musiała wrócić do Crofthaven po swoje rzeczy. Być może była to
ostatnia okazja, żeby wyjaśnić te sprawy z łanem. Dojechała tam po
zmroku małym używanym autkiem, które niedawno wzięła w leasing.
W pokoju Iana na piętrze paliło się światło. Katherine weszła do
domu, który sprawiał wrażenie opustoszałego. Szła po schodach, wciąż
niepewna, jak rozegrać czekającą ją rozmowę.
Prawdziwych partnerów powinna łączyć zarówno obopólna miłość,
jak i wzajemny szacunek i równe prawa.
Co do miłości... Katherine była całkowicie pewna, że kocha Iana, ale
czy on ją kochał? Nigdy tego nie powiedział.
Wzajemny szacunek i równe prawa... Dla Iana celem było
małżeństwo w jego tradycyjnej postaci. Przynajmniej tak zrozumiała to
Katherine. Czy to oznaczało, że będzie musiała zrezygnować ze
wszystkiego, o co walczyła, i stać się kolejną kobietą w potężnej
rodzinie zdominowanej przez mężczyzn?
Pogrążony w pracy Ian siedział przy biurku. Ubrany był dość skąpo,
lecz nie wydawał się skrępowany nagłym wkroczeniem Katherine.
- Nie chcę ci przeszkadzać - zaczęła z wahaniem - ale myślę, że
powinniśmy porozmawiać.
Rozmowa początkowo szła opornie, bo Ian przyznał otwarcie, że nie
widzi dla nich wspólnej przyszłości. Katherine próbowała go przekonać,
że powinni pozwolić, aby sprawy toczyły się swoim biegiem. Wolniej,
Anula & polgara
ous
l
anda
sc
spokojniej.
- Nie - powiedział stanowczo. - Czas eksperymentowania mam już
za sobą. Nie interesują mnie związki na próbę. Mogę od czasu do czasu
umówić się na nie-obowiązującą randkę, jeśli wymagają tego interesy,
dla relaksu, czy też po to, żeby rodzina dała mi spokój. Ale nie
zamierzam wiązać się uczuciowo z kobietą, która sama nie wie, czego
chce! Nie mam zamiaru łamać sobie serca.
- Cóż, ja też nie miałam takiego zamiaru - szepnęła, nie mogąc
dłużej powstrzymać łez. - Ale... ale nie przypuszczałam, że tak wiele
będziesz dla mnie znaczył. Wcale nie chciałam zakochać się w
mężczyznie takim jak ty. Przecież od takich ludzi uciekłam.
Udało jej się zmusić Iana do uśmiechu.
- Od jakich?
- Na przykład takich... superbohaterów, co to wszystkim pomagają w
potrzebie, czując siłę swej wszechmądrości i pieniędzy. Narzucają swoje
zdanie i po swojemu załatwiają za innych sprawy, nie pytając
zainteresowanych o zdanie, a potem jeszcze oczekują wdzięczności. Nie
rozumieją przy tym, jakie to poniżające i bolesne dla osób
obdarowanych na siłę, które muszą się ugiąć przed faktami dokonanymi,
choć same inaczej pokierowałyby swoimi losami. Nienawidzę, gdy ktoś
próbuje decydować za mnie.
- Zgrzeszyłem w tym mocno, Katherine, i drogo za to zapłaciłem.
Nie zamierzam powtarzać starych błędów. - Zadumał się na chwilę. - To
prawda, z natury jestem apodyktyczny, ale staram się to kontrolować, bo
wiem, jak można innych skrzywdzić. Wiem też, jak pragniesz
niezależności, jakie to dla ciebie ważne.
Poruszyli jeszcze wiele istotnych spraw, niektóre zgłębili, o innych
tylko wspomnieli. Przerzucali się tematami, był w tym pewien chaos, ale
najważniejsze, że jakoś się poznawali.
Wreszcie zapadła cisza. Musieli się zastanowić, przemyśleć wszystko
raz jeszcze. Sprawa nie była prosta. Powiedzieli sobie mnóstwo rzeczy -
i okopali się na swoich pozycjach. Sporo ich łączyło, ale i dzieliło wiele.
Nie chodziło o uczucia, bez nich w ogóle nie doszłoby do tej rozmowy.
Ale cała reszta?
Katherine wiedziała jedno: pragnie być z łanem. Ale czy on chce być
Anula & polgara
ous
l
anda
sc
z nią? Chciała zapytać o to wprost, a potem... śmieszne słowo...
negocjować konkretne warunki ich związku, lecz ją uprzedził:
- Zapędziliśmy się w kozi róg, prawda? Możemy tak dyskutować
jeszcze długo, ale zawsze to będzie teoria. Proponuję, byśmy wykonali
pierwszy krok.
- To znaczy?
- Zawrzyjmy wstępne porozumienie. Odrzućmy nasze lęki,
odkryjmy, czego naprawdę pragniemy i co możemy sobie dać nawzajem.
- Czego pragniesz, Ian? - zapytała cicho. Ona chciała być blisko
niego. Bez nadmiernych zobowiązań. Jeszcze nie.
- Przecież wiesz, że ciebie, i to od pierwszej chwili, kiedy pojawiłaś
się w moim biurze. - Pochylił się i pocałował ją czule. - I nie chodzi
tylko o seks. Seks bez trudu można sobie załatwić czy kupić. Lecz przy
tobie wszystkie inne kobiety siÄ™ nie liczÄ…. Ale co z tego? PragnÄ™ seksu
jako dodatku, bo przede wszystkim chcę mieć dzieci i żonę, którą będę
kochał. Chcę ciepła rodzinnego i namiętności. Tak, Katherine, ale jeśli ty
nie możesz mi tego wszystkiego obiecać, nie będę ryzykował.
No właśnie. Czy potrafiłaby spełnić jego oczekiwania? Co by zrobiła,
gdyby zaszła w ciążę? Na to ostatnie pytanie musiała natychmiast
znalezć szczerą odpowiedz. Tkwiła w głębi jej duszy:
- Gdybym była w ciąży... kochałabym moje dziecko... nasze dziecko.
- Pamiętaj, że nie chcę być niedzielnym tatusiem. - Patrzył na nią z
uwagÄ…. - ChcÄ™ wszystko albo nic, Katherine.
- Chcesz wszystko albo nic... Rozumiem. - Czekała, by powiedział,
co da jej w zamian. Też wszystko? Dotąd nie wyznał, że ją kocha. A bez
tego nie ma  wszystkiego". - Moja matka mawia, że każda miłość to
ryzyko. - Przemilczała, że w chwili zaćmienia umysłu sama postanowiła
wybrać córce miłość jej życia. Teraz to jednak nie miało znaczenia.
- Zdarza się, że nawet ogromne. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • qus.htw.pl