[ Pobierz całość w formacie PDF ]
czynu otrzezwiła mężczyzn,
ponadto mieli już co robić
.
Teraz, gdy Mary odzyskała
przytomnoś snęła się ze
ći otrzą
znużenia, bezczynnoś
ćstała się
dla niej nie do zniesienia.
Przyjrzała się rozmiarom okna.
Drzwi są zamknięte, o tym się
przekonała, ale może uda się
jakośprzecisną ćprzez ciasny
otwór okienny.
Rzecz warta jest ryzyka.
Cokolwiek się dziśzdarzy,
życie Mary i tak jest niepewne
- wuj i jego towarzysze mogą ją
znalezći zabić jeżeli zechcą .
,
Oni znają okolicę, ona nie. Gdy
przyjdzie im ochota, wytropią
ją w jednej chwili niczym sfora
psów gończych. Przeciskała się
przez okno, wysuwają c się"
przez otwór głową naprzód,
twarzą zwrócona do góry, a
zadanie utrudniały w dodatku
pokaleczone plecy i sztywne
ramię. Dach powozu był ś
liski i
mokry, nie było się czego
chwycić Mary jednak nie
,
ustawała, aż wreszcie po
ostatnim bolesnym nacisku,
obdzierają c skórę o framugę,
przesunęła na zewną trz biodra.
Bliska omdlenia z bólu,
straciła równowagę i runęła na
ziemię, uderzają c o nią
plecami.
Wysokoś
ćnie była duża, lecz
padają c tak bezwładnie Mary
doznała silnego wstrzą su, czuła
też, że z jej boku, tam gdzie
się skaleczyła o framugę,
spływa strumyczek krwi. Dała
sobie chwilę na odzyskanie
równowagi, potem z wysiłkiem
wstała i pod osłoną ciemnych
ś wozu zaczęła chwiejnym
cian wą
krokiem wspinaćsię na górę.
Nie miała jeszcze
sprecyzowanego planu, wiedziała
tylko, że gdy będzie zwrócona
plecami do morza, oddali się od
niedawnych towarzyszy podróży.
Nie ulegało wą tpliwoś
ci, że
zeszli na brzeg. Ta droga,
wiją ca się w górę i w lewo
zaprowadzi ją przynajmniej na
skały, gdzie mimo ciemnoś
ci
można będzie zorientowaćsię
jako tako w sytuacji. W pobliżu
musi byćprzecież szersza droga
- powóz musiał taką drogą
przyjechać- a jeżeli będzie
droga, wkrótce też będą jakieś
zamieszkane domy; Mary znajdzie
w nich porzą dnych, uczciwych
ludzi, którym opowie o
wszystkim i którzy niezwłocznie
zaalarmują całą okolicę.
Szła po omacku, potykają c się
raz po raz o kamienie. Wiatr
zwiewał jej wcią ż włosy na
oczy, gdy więc dotarła do
ostrego zakrętu i podniosła
ręce, żeby włosy odgarną ć nie
,
zauważyła skulonej postaci
mężczyzny, który klęczał w
wą wozie, obserwują c uważnie
krętą drogę. Natknęła się na
niego raptownie, a on,
zaskoczony upadł z nią razem,
wydają c okrzyk przerażenia, i z
wś ci zaczą ł ją okładać
ciekłoś
zaciś pięś .
niętą cią
Mocowali się na ziemi, ona
usiłowała mu się wyrwać
,
paznokciami drapała mu twarz,
ale po chwili on wzią ł górę,
przewrócił Mary na bok, wsadził
jej ręce we włosy i wyrywał
garś
ciami aż ból zmusił ją do
poniechania oporu. Przycisną ł
dziewczynę do ziemi, oddychają c
ciężko, bo od upadku dech mu
zaparło w piersiach, potem
przyjrzał się jej z bliska,
ukazują c żółte, szczerbate
zęby.
Był to Harry kramarz. Mary
leżała bez ruchu. Czekała na
jego pierwsze posunięcie,
jednocześ
nie zaśklęła siebie w
duchu, że tak głupio, na oś
lep
brnęła wą wozem, nie myś c
lą
wcale o czacie, którą by
przecież wystawiło tu nawet
dziecko.
Spodziewał się, że będzie
krzyczała lub się szamotała,
gdy to jednak nie nastą piło,
wsparł się na łokciu i
uś ł się chytrze,
miechną
wskazują c głową w kierunku
wybrzeża.
- Nie spodziewałaśsię mnie
tu spotkać co? - powiedział. -
,
Myś ,
lałaś że jestem na brzegu z
oberżystą i innymi, zmieniają c
ś ,
wiatła. Więc się obudziłaś
ś ca królewno, i chciałaśsię
pią
przejś wozem. No, skoro tu
ćwą
jesteś przyjmę cię jak należy.
,
Znów się uś ł i czarnym
miechną
paznokciem dotkną ł jej
policzka. - Zimno tu w wą wozie
i mokro - powiedział - ale to
już teraz nieważne. Oni tam na
brzegu będą się grzebali
jeszcze parę godzin. Z tego,
jak się odzywałaśdzisiaj do
Jossa, rozumiem, żeśsię"
zbuntowała. Całkiem słusznie,
on nie ma prawa trzymaćcię w
"Jamajce" niby ptaszka w
klatce. W dodatku nie masz nic
ładnego do włożenia. Wą tpię,
czy ci dał choć broszkę
by jaką
do ozdoby, co? Nic się nie
martw. Ja ci dam koronki na
szyję, bransolety na ręce i
mięciutki jedwab na twoją
gładką skórkę. A teraz...
Skiną ł głową , jakby chcą c ją
uspokoić wcią ż uś
, miechnięty,
zadowolony z siebie,
przebiegły, jednocześ
nie zaś
poczuła na sobie jego dłoń.
Poruszyła się błyskawicznie,
machnęła ręką i trafiła go
pięś pod brodę, zatrzaskują c
cią
mu usta jak pułapkę i własnymi
jego zębami przycinają c język.
Wrzasną ł cienko jak królik, a
ona uderzyła go znowu, tym
razem jednak on chwycił ją
mocno i wsuną ł się na nią [ Pobierz całość w formacie PDF ]
Pokrewne
- Strona startowa
- Harvey Sarah Wichrowe śÂć ki
- Calvino, Italo El Baron Rampante
- Anderson & Tucker Two in Time
- Dante Alighieri The Divine Comedy
- Lauren Frankel Zanim bćÂdzie za póśĹźno
- Armstrong, Kelley Otherworld 6 Broken
- Stevens Jackie Jutro przyjdzie wićÂksza fala
- Gopi Krishna Kundalini(1)
- John DeChancie Castle 04 Castle War
- Joanna Chmielewska Harpie
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- pajaa1981.pev.pl