[ Pobierz całość w formacie PDF ]

 A ty jak mySlisz?  Palce prawej dÅ‚oni Anakina wci¹¿ bÅ‚¹kaÅ‚y siê
w okolicy miecza Swietlnego.  Ile tych zwierz¹tek mamy przed sob¹
według ciebie?
Bulgan odwróciÅ‚ siê w siodle i jeszcze raz przyjrzaÅ‚ siê horyzon-
towi.
 Nie jest to wielka liczba, ale wystarczaj¹ca, aby stanowiæ po-
wa¿ne niebezpieczeñstwo, jeSli szybko nie znajdziemy schronienia. Po-
wiedziaÅ‚bym, ¿e nie wiêcej ni¿ sto, dwieScie milionów.
Anakin odsun¹Å‚ dÅ‚oñ od miecza.
 Sto milionów? Sto albo dwieScie?  Jedynym schronieniem
w okolicy byÅ‚a kêpa trzech smêtnych drzew wolgiyn, samotnie stoj¹-
cych na prawo od nich. Nie dawaÅ‚y du¿o cienia.
 Têdy!  Kyakhta wskazaÅ‚ palcem w lewo i popêdziÅ‚ suubatara
w tym kierunku. Rycerze Jedi pognali w jego Slady. Padawanowie za-
mykali kawalkadê.
Barrissa z trudem ukrywaÅ‚a niepokój. Zamiast uciekaæ, pêdzili
wprost w nadlatuj¹c¹ chmurê. Stado kyrenów i grupa jexdxców zbli¿ali
siê do siebie coraz bardziej. Padawanka nigdy w ¿yciu nie widziaÅ‚a ky-
rena, ale wierzyÅ‚a, ¿e Kyakhta dostrzegÅ‚ schronienie bardziej namacal-
ne ni¿ mira¿ i solidniejsze od pobo¿nych nadziei.
127
O I A
Po kilku minutach morderczego pêdu, wci¹¿ jeszcze nie mo¿na byÅ‚o
rozró¿niæ pojedynczych kyrenów, ale ich poÅ‚¹czony wrzask pochÅ‚on¹Å‚
wszystkie inne odgłosy stepu. Stado shanhów, zwykle nieustraszonych,
pêdziÅ‚o w popÅ‚ochu w przeciwnym kierunku. Groxne drapie¿niki byÅ‚y
Smiertelnie przestraszone. BaÅ‚y siê stworzeñ, które na Sniadanie chru-
pi¹ nasionka, podsumowaÅ‚a Luminara. MaÅ‚ych, lekkich, skrzydlatych
stworzonek, ¿ywi¹cych siê trawami, z których ka¿de zmieSciÅ‚oby siê
na jednej dÅ‚oni. Widok uciekaj¹cych shanhów byÅ‚ deprymuj¹cy. Mistrzy-
ni zgodnie z poleceniem popêdziÅ‚a suubatara, staraj¹c siê nie zostaæ
w tyle. W naturze były zjawiska, którym nawet mistrz Mocy nie był
w stanie stawiæ czoÅ‚a. Jeden kyren  bez problemu. Tuzin, z pewnoSci¹.
Kilkaset, zapewne. Kilka tysiêcy? Trudno powiedzieæ. Jednak sto mi-
lionów czegokolwiek to zbyt wielka liczba, by mogÅ‚a stawiæ jej czoÅ‚o
nawet wiêksza grupa Jedi. Nawet jeSli przeciwnicy byli tylko maÅ‚ymi,
lataj¹cymi istotami o miêkkich ciaÅ‚ach i skÅ‚onnoSci do ziarna.
Zanim zauwa¿yÅ‚a, dok¹d prowadzi ich Kyakhta, poÅ‚¹czony wrzask
milionów i milionów kyrenów przeSwidrowaÅ‚ jej bêbenki na wylot. Za-
sÅ‚oniÅ‚y ju¿ sÅ‚oñce, jak niespodziewane zaæmienie, a ich smród byÅ‚ tak
przenikliwy, ¿e pozbawiÅ‚ Luminarê wêchu i przyprawiÅ‚ j¹ o zawroty gÅ‚o-
wy. Z ponur¹ min¹ SciskaÅ‚a wodze i nie wyjmowaÅ‚a stóp ze strzemion.
Jedn¹ rêk¹ chwyciÅ‚a skraj szaty i zasÅ‚oniÅ‚a ni¹ twarz, ¿eby odci¹æ siê
trochê od kurzu i odoru.
 Têdy!  PrzebijaÅ‚a wzrokiem gêstniej¹cy mrok; ledwo sÅ‚yszaÅ‚a
krzyk Kyakhty i nie miaÅ‚a pojêcia, dok¹d ich prowadzi.
128
Z półmroku przed nimi wyÅ‚oniÅ‚o siê wysoko stercz¹ce ponad tra-
wê, chaotyczne zbiorowisko pochyÅ‚ych filarów i kolumn. Ich barwa
wahaÅ‚a siê od jasnego be¿u do ciemnego br¹zu; najbardziej przypomi-
nały grobowce istot nie z tego Swiata, rozrzucone w sercu otwartego
stepu. Porównanie nie byÅ‚o zachêcaj¹ce. Ka¿dy taki sÅ‚up miaÅ‚ ksztaÅ‚t
nierównego trójk¹ta, zakoñczonego szpicem. Nie wszystkie staÅ‚y pio-
nowo. Niektóre wyrastaÅ‚y z ziemi pod dziwnym k¹tem, inne le¿aÅ‚y po-
Å‚amane i strzaskane.
Póxniej Luminara dowiedziaÅ‚a siê, ¿e byÅ‚y to kopce jijitów, malut-
kich stworzonek ¿yj¹cych w ziemi i karmi¹cych siê korzonkami ró¿-
nych gatunków traw. Kopce skÅ‚adaÅ‚y siê z mikroskopijnie maÅ‚ych ka-
myczków poÅ‚¹czonych naturaln¹ zapraw¹, wydzielan¹ przez specjalnie
dobranych robotników jijitów. Filary sÅ‚u¿yÅ‚y do odprowadzania gor¹-
cego powietrza z tuneli mieszkalnych pod powierzchni¹, chÅ‚odziÅ‚y Sro-
dowisko jijitów. StanowiÅ‚y one równie¿ wie¿e stra¿nicze, z których da-
lekowzroczne jijity obserwowaÅ‚y otaczaj¹ce równiny oraz bÅ‚¹kaj¹cych
siê bez celu przedstawicieli wÅ‚asnego gatunku. Nie byÅ‚y owadami, przy-
pominały raczej jakiS rodzaj gadów.
Teraz nie byÅ‚o widaæ czworono¿nych stra¿ników, obserwuj¹cych
równinê czerwonymi, w¹skimi oczami. Ju¿ dawno spostrzegÅ‚y nadlatu-
j¹ce kyreny i wraz ze swymi braæmi przeniosÅ‚y siê gÅ‚êboko pod ziemiê, [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • qus.htw.pl