[ Pobierz całość w formacie PDF ]

między nimi. Jak się starał, to potrafił być taki czarujący.
- Chyba się ubiorę - powiedziała Dexterowi, gdy przyszedł podać jej lekarstwo. - Mam
ochotę zejść na dół i posiedzieć trochę przy basenie.
- Zwietny pomysł, pójdę z tobą. - Spojrzał na zegarek. - Czekam na dole za pół godziny.
Niech go diabli wezmÄ…!
- Nie ma potrzeby, żebyś mi towarzyszył. Jestem pewna, że masz ciekawsze rzeczy do
roboty. - Zamierzała skorzystać z okazji i schować amulet z powrotem w sejfie. Myśl, że
miałaby go nosić wszędzie ze sobą lub zostawiać w pokoju, kiedy wychodzi, bardzo ją
niepokoiła. Trudno, żeby do sejfu szła z Dexterem.
Próbowała go przekonać uśmiechem. - Nic mi się nie stanie.
Ale to do niego nie docierało. Podobała mu się rola anioła stróża.
- Zaledwie dwadzieścia cztery godziny temu zemdlałaś u moich stóp. Ani mi się śni
zostawiać cię samą.
Jego uśmiech wywoływał w niej dziwne drżenie. Taki sam wyraz twarzy, bez śladu fałszu,
miał w grocie, wtedy gdy się zgubiła. Naprawdę opiekował się nią dobrze. Może nie jest taki
antypatyczny, jak myślała? Ale przecież nie dbała o to, czy ją lubił...
Gdy schodziła na dół, Dexter już czekał przy fontannie. Minęła piąta, słońce już mniej
grzało i było przyjemnie. Kilku gości odpoczywało na leżakach wokół basenu. Na jedno
skinienie Dextera podszedł ktoś z obsługi, zaprowadził ich w zacienione miejsce i rozłożył
ręczniki.
50
- Dziękuję- rzekł Dexter, wręczając napiwek. Następnie przywołał jednego z kelnerów i
powiedział mu coś po arabsku. Kelner skinął głową.
- Natychmiast, proszÄ™ pana.
Harriet wyciągnęła się na leżaku, wieszając na oparciu torbę z ukrytym w niej
naszyjnikiem. Patrzyła na Dextera, jak zdejmował spodenki i bluzkę, zanim położył się na
leżaku obok. Ma ciało greckiego boga, pomyślała. Jego ruchy były pełne gracji. Irytowało ją,
że wszystkie kobiety patrzą na niego z zainteresowaniem. Zachowywał się tak, jakby nie
zdawał sobie sprawy, że wzbudza ogólny podziw.
Podszedł kelner, przyniósł piwo i sok pomarańczowy. Postawił napoje na stoliczku,
pomiędzy leżakami, i wręczył Dexterowi rachunek. Rozmawiali po arabsku.
Harriet nie mogła nadziwić się, że wszyscy starali się mu dogodzić. Każdy był gotów
przybiec na jego rozkaz. Dexter pojawia się na basenie i wszystkich ma u swych stóp.
Nastąpiła wymiana grzeczności. Gdy kelner się oddalił, Dexter zwrócił się do niej:
- Przepraszam, zamówiłem ci sok pomarańczowy nie spytawszy wcześniej, na co masz
ochotę. - Uśmiechnął się. - Ale zauważyłem, że zwykle to pijesz.
- Dziękuję, chętnie się napiję. - Zmrużyła oczy i z powrotem się położyła. Jej
pozytywne uczucia w stosunku do tego mężczyzny niepokoiły ją. Odwróciła się do niego. -
Dlaczego upierasz się rozmawiać z obsługą hotelową po arabsku. Każdy z nich mówi
doskonale po angielsku.
Chętniej spytałaby, dlaczego cały czas tak się popisuje. Wydawało się, że zrozumiał jej
aluzjÄ™.
- Nie uważasz, że to grzecznie, jeśli ktoś w obcym kraju choć trochę stara się mówić w
miejscowym języku? - W jego tonie nie wyczuwało się rozdrażnienia.
Harriet zmarszczyła brwi. Miał rację. Sama starała się nauczyć kilku arabskich słów z
szacunku do tych ludzi.
- Zgadzam się, myślę tylko, że trochę z tym przesadzasz. Od czasu do czasu mógłbyś
się odprężyć i rozmawiać po angielsku.
Dexter, ku jej zaskoczeniu, roześmiał się.
- Nie martw się - zapewnił ją - mówienie po arabsku nie sprawia mi żadnego kłopotu.
Znam arabski tak długo jak angielski. - Harriet wyprostowała się ze zdziwienia. - Moja matka
była Egipcjanką. W domu rozmawialiśmy w obu językach.
- Twoja matka była Egipcjanką?
- Tak, pochodziła z Kairu.
51
- Wielkie nieba - Harriet popatrzyła na niego. Poczuła się głupio. Powinna to zgadnąć.
Te jego czarne oczy, ciemne włosy... - Nie miałam pojęcia - dodała. Tylko tyle potrafiła
powiedzieć.
- Jak mogłaś wiedzieć? - uśmiechnął się pobłażliwie. - Nie mam przecież
wytatuowanych hieroglifów na czole.
Roześmiała się.
- To prawda. Ale przynajmniej dowiedziałam się, skąd u ciebie zainteresowanie
egiptologią. - Przypomniała sobie, jak mówił, że pasjonował się tym od dzieciństwa. Odkryła
więc parę małych sekretów.
Uśmiechnął się.
- Mój dziadek był egiptologiemi W dzieciństwie zazwyczaj spędzałem tu wakacje.
Kiedy dziadek wyruszał na ekspedycję, często mnie zabierał. Bardzo go kochałem.
Harriet wyobraziła sobie małego czarnowłosego chłopca przedzierającego się przez
wydmy, ręka w rękę z dziadkiem. Nagle poczuła się dziwnie zazdrosna.
- Szczęściarz z ciebie. Ja nigdy nie poznałam swoich dziadków.
- Dlaczego?
- Mój ojciec umarł, jak miałam dwa latka. Moja matka nie żyła w zgodzie z teściami.
Zerwała z nimi stosunki. A rodzice matki zmarli jeszcze przed moim urodzeniem.
- Bardzo smutne.
- Tak, to coś, czego zawsze żałowałam. - Odprężyła się. - Chciałabym mieć choć
jednego dziadka.
- Ja miałem czworo i, jak przypuszczam, dałem się rozpieszczać. Jestem jedynakiem. Z
pewnością zepsuło mnie to - uchwycił jej spojrzenie. - Ale myślę, że zgodzisz się, iż nie
przyniosło mi to wielkiej szkody.
Harriet śmiała się głośno. Rozładował jej wewnętrzne napięcie. Powiedziała bez
złośliwości:
- Mogłam zgadnąć, że jesteś jedynakiem.
- Sądzę, że ty masz rodzeństwo. - Jego oczy zdradzały rozbawienie.
- Mam siostrę rok młodszą ode mnie - uśmiechnęła się zalotnie. - Jest wykwalifikowaną
sekretarkÄ…. Mieszka w Londynie.
- A twoja matka żyje?
- O tak! %7ływa i kwitnąca. Mieszka w Reigate. Widuję ją dość często. A twoja?
- Zmarła kilka lat temu.
- Przykro mi. Musiała być jeszcze młoda.
52
- Dość młoda. - Odwrócił głowę w stronę basenu. - Z pewnością zbyt młoda, żeby
umierać.
Wzruszyła się. Mówił o tym, jakby się obwiniał. Musiało to być dla niego ciągle bolesne.
Pragnęła wyrazić swoje współczucie, ale nie chciała sprawiać mu bólu. Zanim zdążyła coś
powiedzieć, wstał i podsunął jej sok pomarańczowy.
- Napij się - rzekł. - Ja idę popływać.
W chwilę pózniej wskoczył do basenu.
Co za doskonałość, pomyślała, tym razem bez złości. Wręcz przeciwnie, poczuła falę [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • qus.htw.pl