X


[ Pobierz całość w formacie PDF ]

piękny dom, niezależność i dziecko. Zamiast narzekać, będzie czerpać radość z tego, co ma.
Wraz z nastaniem pierwszych mrozów życie Ele�onory zamieniło się w jedno wielkie czekanie.
Cze�kała na dziecko i na Nicholasa. Pomimo wszystko. Wiedziała, że nawet gdyby madame
Bellaire znowu go opętała, nie pozostawiłby swej żony bez żadnej wiadomości. Poza tym wierzyła,
że któregoś dnia ze�chce zobaczyć dziecko.
Zwięta Bożego Narodzenia minęły spokojnie, a w Nowy Rok Eleonora obudziła się z dziwnym
skurczem w dole brzucha. Natychmiast posłano po akuszerkę, która wysłuchawszy ze spokojem
pod�ekscytowanej Eleonory, kazała jej dużo chodzić i przekąsić coś od czasu do czasu.
- Zdziwiłabym się, gdyby dziecko urodziło się przed północą, pani Delaney - powiedziała. - Proszę
mnie zawołać, gdyby pani mnie potrzebowała w cią�gu dnia. Tak czy inaczej, przyjdę wieczorem.
Pani Stongelly nie myliła się. Dzień mijał spokoj�nie i Eleonora wybrała się nawet na spacer do
ogro�du. Wróciła stamtąd z kilkoma póznojesiennymi ró�żami - różami dla jej dziecka.
Wieczorem, gdy pojawiła się akuszerka, Eleonora leżała już w łóżku.
- Niech pani wstanie, moje dziecko, i zacznie cho�dzić. Tak będzie łatwiej. A jak zacznie boleć,
proszę mi powiedzieć. Proszę nie bać się krzyczeć.
Czuła, jak ból narasta. Chwyciła akuszerkę za rę�ce i trochę się uspokoiła, gdy napotkała spojrzenie
jej mądrych, spokojnych oczu. Jęczała cichutko i wzywała Nicholasa. Oddałaby wszystko, żeby
teraz był przy niej.
Na szczęście miała jeszcze Arabellę, choć na jej pomoc nie mogła w tym przypadku zbytnio liczyć.
Zawsze opanowana i pewna siebie, panna Hurstman krążyła po pokoju w popłochu, nie wiedząc, co
z so�bą począć. Usiadła w końcu i zaczęła czytać na głos poezję Wordswortha, a gdy skończyła,
zabrała się za wiersze sir Waltera Scotta.
Eleonora znajdowała się właśnie wraz z bohate�rem sir Waltera w starym zamczysku, gdy nagły i
wy�jątkowo bolesny skurcz sprowadził ją na ziemię" Krzyknęła. Panna Hurstman przestała czytać,
zerwa�ła się z fotela i stała nieruchomo, przyciskając tomik poezji do piersi.
- Dobrze, moje dziecko! - zapewniała pani Ston�gelly. - Już niedługo. Przyj, a potem chwila
oddechu i znowu. Nie trzeba się śpieszyć. Wszystko w swoim czasie.
Monotonny i spokojny głos akuszerki działał koją�co. Eleonora posłusznie wykonywała wszystkie
pole�cenia. Wstrzymywała oddech, napinając mięśnie brzucha, trochę odpoczywała i od nowa. Po
chwili ta�kiej gimnastyki spytała: - Urodziłam już?
- Nie, kochanie. - Akuszerka roześmiała się i ka�zała jej wypić łyk wina. - Będziesz wiedziała,
kiedy to nastąpi. A teraz połóż się na boku i oprzyj nogę na moim ramiemu.
I rzeczywiście, Eleonora wiedziała, kiedy nadszedl ten właściwy moment. Czuła, jak najpierw,
powoli wychodzi głowa, a po chwili, już szybko, cała reszta. Chwila ciszy i krzyk.
Spojrzała na leżące na łóżku dziecko, nadal połą�czone z nią pępowiną. Spojrzała w duże, ciemne
oczy i wyciągnęła rękę, zapominając o zmęczeniu.
- Moje dziecko - powtarzała bez przerwy.
- Zliczna dziewczynka - zachwycała się pani Stongelly, owijając kocykiem małe ciałko. - Połóż się
ostrożnie na plecy, mamusiu - poinstruowała i wrę�czyła Eleonorze zawiniątko.
- Witaj, malutka - powiedziała czule i pomyślała, że dla takiej chwili warto było przeżyć noc w
domu jej brata.
- Nie będzie kłótni o dziedzica rodu Delaney, mo�ja śliczna. Przechytrzyłyśmy ich - szeptała do
dziecka.
Panna Hurstman spojrzała na panią Stongelly, a ta uśmiechnęła się pobłażliwie i powiedziała: -
Wszyst�kie matki są takie same, proszę pani.
Wzięła na chwilę dziecko od Eleonory i dała je po�trzymać pannie Hurstman, która ani się
spostrzegła, jak sama zaczęła szczebiotać do tulonego w ramio�nach maleństwa.
- Słodka kruszynka - powiedziała, ociągając się z od�daniem dziecka. - Spisałaś się na medal,
Eleonoro.
- A jakże - przytaknęła akuszerka. - Niektóre ko�biety opierają się, próbują ze mną walczyć, a pani
by�ła bardzo dzielna. Urodziła pani zdrową dziewczyn�kę. Wystarczy karmić ją piersią i uważać,
żeby się nie zaziębiła.
Zabrała małą pannie Hurstman i przyłożyła ją do piersi Eleonory. Dziecko zaczęło ssać łapczywie. -
Sama słodycz - zachwycała się pani StongeIly. Udzieliła Eleonorze jeszcze kilku wskazówek, po
czym usiadła w fotelu przy kominku. Po chwili za�padła w drzemkę.
Panna Hurstman siedziała na brzegu łóżka i pa�trzyła, jak Eleonora karmi.
- Nigdy czegoś podobnego nie widziałam - wyzna�ła z nietypową dla niej delikatnością w głosie.
�Dziękuję"
Eleonora uśmiechnęła się. - Cieszę się, że tak mnie zadręczałaś. I pomyśleć, że mogłam stracić to
maleństwo. - Głaskała złocisty meszek na główce dziecka. - Szkoda, że ...
- Ze nie ma tu twojego męża?
Nic nie powiedziała. Nie miała siły myśleć o Ni�cholasie, a poza tym zmęczenie zaczęło dawać jej
się we znaki. Mała zasnęła i panna Hurstman przeniosła ją delikatnie do stojącej przy kominku
kołyski. Po chwili Eleonora też spała.
RozdziałXIV
Gdy się zbudziła, wszystko wydawało jej się in�ne niż przedtem, nowe i zmienione. Jej dziecko
przyszło na świat i była teraz matką. Miała po co żyć. Natychmiast przyszedł jej na myśl Nicholas.
Czy kiedykolwiek go jeszcze zobaczy? Nigdy przedtem tak trzezwo o tym nie myślała.
Od jego zniknięcia minęło pięć miesięcy. Wierzyła w przeczucia lorda Stainbridge'a, nie potrafiła
jednak zrozumieć, dlaczego Nicholas nie daje znaku życia. Może znowu wplątał się w jakąś
przygodę, sprawy ro�dzinne odkładając na bok? A może chciał, żeby myśla�ła, że umarł? Czy
sądził, że Eleonora ponownie wyj_ dzie za mąż? Nie zrobiłaby tego, ale mimo to postano�wiła, że
odtąd będzie zachowywać się jak wdowa.
Kiedy panna Hurstman przyniosła tacę ze śniada�niem, zastała Eleonorę w doskonałym nastroju,
peł�ną werwy i ammuszu.
- Jak jej damy na imię? Musimy ją jakoś nazwać.
Niccola, pomyślała odruchowo Eleonora.
- Ara�bella - powiedziała.
Policzki panny Hurstman spąsowiały. - Bardzo mi miło. Musisz mi pozwolić zostać matką
chrzestną. Dopilnuję, żeby wyrosła na dzielną pannicę.
- Wspaniale. Zostaniesz z nami, prawda?
Panna Hurstman zaczerwieniła się jeszcze bar�dziej, z trudem powstrzymując łzy.
- Tak. O ile ze mną wytrzymasz. Ale nie sprzedam swojego domku. Na wypadek, gdyby się
okazało, że nie będziesz mnie już potrzebować.
Na wypadek, gdyby się okazało, że Nicholas wró�cił. Obie wiedziały, co chciała powiedzieć.
Eleonora uśmiechnęła się smutno.
- Poza tym - dodała panna Hurstman - na pewno zaczniesz bywać, a ja nie zniosłabym tego cyrku.
- Tak jest, proszę pani - zgodziła się potulnie Ele�onora.
Panna Hurstman popatrzyła na nią srogo. - Hm, widzę, że cwana lisiczka z ciebie. Nie wiedziałam.
Czy twój mąż miał okazję poznać cię od tej strony?
- Nie wiem. - Zamyśliła się. - Nie spędzaliśmy ze sobą zbyt wiele czasu, a poza tym ciągle się
czymś za�martwiałam. - Zachichotała. - Przypominam sobie. Wyglądał, jakby miał ochotę mnie
zbić.
Panna Hurstman znieruchomiała. - Na pewno od�dałabyś mu z nawiązką, gdyby się poważył.
_ Bez wątpienia - powiedział Nicholas. Stał w drzwiach, opierając się o futrynę i uśmiechał się
ciepło. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • qus.htw.pl





  • Drogi użytkowniku!

    W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczać Ci coraz lepsze usługi. By móc to robić prosimy, abyś wyraził zgodę na dopasowanie treści marketingowych do Twoich zachowań w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam częściowo finansować rozwój świadczonych usług.

    Pamiętaj, że dbamy o Twoją prywatność. Nie zwiększamy zakresu naszych uprawnień bez Twojej zgody. Zadbamy również o bezpieczeństwo Twoich danych. Wyrażoną zgodę możesz cofnąć w każdej chwili.

     Tak, zgadzam się na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu dopasowania treści do moich potrzeb. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

     Tak, zgadzam się na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu personalizowania wyświetlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych treści marketingowych. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

    Wyrażenie powyższych zgód jest dobrowolne i możesz je w dowolnym momencie wycofać poprzez opcję: "Twoje zgody", dostępnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usunięcie "cookies" w swojej przeglądarce dla powyżej strony, z tym, że wycofanie zgody nie będzie miało wpływu na zgodność z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.