[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Już wszystko mi się pomieszało - powiedział Prosiaczek, który czytał przez moje ramię.
- Tak, trochę mnie poniosło, nieprawda?
- Czy nie można tego wszystkiego jakoś inaczej wyjaśnić?
- Pewnie można. Spróbujmy tak...
Taoizm nie jest sposobem życia odrzucającym świat fizyczny, jak przedstawia go wielu
uczonych (i niektórzy taoiści). Nawet Lao-tse, największy samotnik spośród autorów
taoistycznych, napisał:  Szanuj wszystkich pod nieboskłonem jak własne ciało". Dla taoisty
odrzucenie świata fizycznego byłoby absurdalną skrajnością, niemożliwą do wprowadzenia w
życie bez umierania. Przeciwnie, taoista mógłby raczej powiedzieć: Obserwuj uważnie działanie
praw natury w świecie, który cię otacza, i żyj zgodnie z nimi. Podporządkowując się im, poznasz
moralność skromności, umiaru, współczucia i troski (a nie tylko prawa i przepisy jednego
społeczeństwa), mądrość widzenia Jak się rzeczy mają" (a nie zwykłego gromadzenia  faktów"
na ich temat) i szczęście trwania w harmonii z Drogą (które nie ma nic wspólnego z
narzuconymi  duchowymi" obsesjami i fanatyzmem). Wtedy będziesz żył swobodnie,
spontanicznie i bez wysiłku.
- No i jak, Prosiaczku?
- A nie mógłbyś opowiedzieć jakiejś historyjki?
- Tak. Pewnie mógłbym.
- Historyjki?  powiedział Puchatek, otwierając oczka.
- Chciałbym posłuchać paru historyjek  rzekł Prosiaczek.
- Ja też  powiedział Puchatek.  Powaga na bok.
- Powaga... Tak. Powaga na bok. Zastanówmy się  mówiliśmy właśnie o obserwacji,
spontaniczności i braku wysiłku... Chcielibyście posłuchać przypowieści  Stary Mistrz i koń ?
- Trudno powiedzieć  zauważył Puchatek  dopóki jej nie usłyszymy.
- Fakt. No to, było to tak....
Przed sklepem na wąskiej uliczce w pewnej chińskiej wiosce stał uwiązany koń. Kiedy tylko
ktoś próbował przejść obok, koń go kopał. Po jakimś czasie przy sklepie zebrał się spory tłum
wieśniaków, dyskutujących nad tym, w jaki sposób przejść obok niebezpiecznego konia. Nagle
ktoś przybiegł, krzycząc:
- Nadchodzi Stary Mistrz! On na pewno będzie wiedział, jak to zrobić!
Tłum czekał w napięciu. Stary Mistrz ukazał się za zakrętem, zobaczył konia i skręcił w inną
uliczkÄ™.
- Widzicie - powiedziałem. - Stary Mistrz żył według zasady Wu Wei, czyli Działania Bez Wysiłku.
Jest to coś, czego można się nauczyć obserwując wodę  jak mówią taoiści.
- Wodę?  spytał Prosiaczek.
- Kiedy woda natrafia na swej drodze na jakieś kamienie, nie stara się ich usunąć czy walczyć z
nimi albo zastanawiać się nad nimi. Po prostu omija je. I jeszcze sobie podśpiewuje. Woda
reaguje na to,  co tam jest", działaniem bez wysiłku.
- Wydaje mi się, że nie wszystko pojąłem - powiedział Puchatek.
- Czego nie pojÄ…Å‚eÅ›?
- W tej historyjce...
- Aha, to. Stary Mistrz wiedział, że nie musi iść tą uliczką. Wiedział, że może pójść inną drogą.
- Ale dlaczego inni tego nie wiedzieli?
- A, właśnie! Dlaczego oni nie wiedzieli?
- Ja bym nie poszedł tą uliczką - zakwiczał Prosiaczek. - Na pewno, jakby tam był ten koń.
Albo koza. Albo pies. Albo cokolwiek.
- Ale dlaczego inni nie...
- Mój drogi Puchatku  powiedziała Sowa, przylatując na biurko - w problemach tego rodzaju
należy wziąć pod uwagę ich fizyczne właściwości.
- Nie wiedziałem, że one je mają  odparł Puchatek, drapiąc się w uszko.
- Chciałam powiedzieć - ciągnęła Sowa, jakby rozdrażniona - że rozważana uliczka była wąska,
koń był duży, a ponadto wojowniczo nastawiony.
- Ponadto był jaki?
- Kopał. Stary Mistrz wiedział, że nie ma sensu iść dalej...
- My to wszystko wiemy, Sowo - powiedziałem. - Chodzi o to, że...
-No cóż - wystarczy historyjek. Przejdzmy do następnej zasady.
Kiedy obserwuje się świat przyrody, można w końcu stwierdzić, że wszystko w nim jest tak
zaprojektowane, aby się powiodło - nawet te rzeczy, które niektórzy mogą uznawać za  złe".
Jeżeli pragniecie poznać naturalne prawa powodzenia, musicie patrzeć na wszystko nie jako
 dobre" czy  złe", ale takie, jakie jest. Nie oznacza to, że macie odrzucić moralność czy zdrowy
rozsądek, czy cokolwiek tego rodzaju. Znaczy to po prostu... Ale pokażę to na kilku
przykładach.
Wiele wieków temu chińska cesarzowa Si Ling-chi usłyszała, że służba martwi się, iż  robaki", a
raczej larwy ciem, pożerają liście królewskiej morwy. Poszła więc zobaczyć, jak się sprawy mają.
Obserwowała larwy przędące swe kokony z silnej, błyszczącej nici. Przyglądając się ich ruchom,
wpadła na sposób odzyskania ich włókien i tkania z nich materiału. Jej obserwacje i próby
doprowadziły do rozpoczęcia hodowli dającej najbardziej cenione włókno ze wszystkich
naturalnych włókien świata  magiczny materiał znany jako jedwab.
Wróciwszy pewnego razu ze spaceru, jakieś czterdzieści lat temu, szwajcarski inżynier George
de Mestral zauważył na swoim ubraniu poprzyczepiane rzepy. W przeciwieństwie do
niezliczonych innych ludzi, przeklinajÄ…cych takie przyklejajÄ…ce siÄ™ do nich chwasty, zdjÄ…Å‚ je i
zadał sobie pytanie:  Dlaczego tak się przyczepiają?" Przyglądając się im dokładniej, zauważył,
że pokryte są maleńkimi haczykami, które zahaczały o materiał jego ubrania. Zastanawiał się
dalej, czy nie można by opracować sposobu zapinania różnych rzeczy działającego na tej samej
zasadzie, który byłby wygodniejszy niż cokolwiek innego wówczas w użyciu. Z tego patrzenia i
zastanawiania się powstał system Velcro - od  velvet crochet , u nas zwany  rzepami" - obecnie
używany na całym świecie, w tylu różnych rzeczach, że trudno byłoby je wyliczać.
Wbrew staremu wyświechtanemu twierdzeniu, jakoby potrzeba była matką wynalazków,
zazwyczaj to obserwacja i wyobraznia zasługują na to miano. Większość naprawdę użytecznych
wynalazków, odkryć i osiągnięć dokonano w wyniku dziwnych, dziecinnych, twórczych
obserwacji świata wokół nas, nie wykrzywionych wstępnymi ocenami w rodzaju  możliwe" i
 niemożliwe" czy  dobre" i  złe". Na przykład, zasadę działania teleskopu odkryła grupka
holenderskich dzieci, bawiących się soczewkami ze skazą, wyrzuconymi na śmietnik przez
rzemieślnika robiącego okulary. Stwierdziły one, że jeżeli trzyma się dwie soczewki, jedna przed
drugą, to odległe przedmioty wydają się bliższe. Wiadomość o tym doszła do Włoch i tam
usłyszał ją niejaki Galileo Galilei...
Kiedy sięgamy wzrokiem poza  dobro" i  zło", wówczas znacznie łatwiej jest dostrzec i
wykorzystać to,  co tam jest". Przykładowo, kiedy jakiś Miś zje troszkę za dużo i utknie w
waszych drzwiach wejściowych...
...możecie użyć jego nogi do wieszania ręcznika, a sami wchodzić tylnymi drzwiami.
- To chyba Sowa w drugim pokoju? - zapytałem. - O czym ona mówi?
- Chce starać się o pracę spikera radiowego - odparł Prosiaczek. - Właśnie ćwiczy na Króliku.
- Tak? To powinno być ciekawe. Chodzmy zobaczyć, co ma do powiedzenia.
- ...panie i panów - zapowiadała Sowa - na prawdziwie słabowity posiłek...
- Chyba smakowity - poprawił ją Królik.
- Dzień dobry, Sowo - powiedziałem. - Jaki to produkt usiłujesz sprzedać?
- Płatki ołowiane profesora Padbury'ego - odrzekła Sowa.
- Aha. Profesora... Przepraszam, czy powiedziałaś  ołowiane" czy  owsiane"?
- OÅ‚owiane.
- Rozumiem. W takim razie mówiłaś poprawnie  słabowity posiłek. I zastanów się też, Sowo,
czy naprawdę chcesz się zająć czymś takim? Reklamowaniem produktów, które nie przyniosą
nikomu nic dobrego, choć ich producenci twierdzą, że są cudowne?
- Myślałam - powiedziała Sowa - że z moim głosem... [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • qus.htw.pl