[ Pobierz całość w formacie PDF ]

zamiera, gdy patrzył w kierunku swego syna.
- To nie twoja wina, tato.
- Ważne jest - wyszeptał John - żeby Karamazow zginął. Jeżeli już panuje niezgoda w
radzieckim kierownictwie i marszałek jest w niełasce, dezorganizacja się rozszerzy. A to
pracuje na naszą korzyść. Jeśli tak bardzo chcesz dostać marszałka, myślę, że się uda,
Michael.
- Zniszczenie Karamazowa jest celem nas wszystkich, nieważne, kto tego dokona. Czy
to chcesz powiedzieć?
- Tak, właśnie to. Ktokolwiek będzie miał okazję go zabić, musi to zrobić.
- Co pan zamierza, doktorze?
Rourke odwrócił się w stronę Hammerschmidta.
- W naszych czasach, kapitanie, kiedy kino i telewizja były popularnym rodzajem
rozrywki, w kluczowym momencie zawsze ktoś mówił:  Mam pewien plan . Więc - mam
pewien plan. Najlepszymi kandydatami do przeprowadzenia obserwacji jest pan, kapitanie, i
Natalia. Ona zna lepiej niż ktokolwiek z nas rosyjski sposób myślenia i planowania. Poza
tym, Władymir Karamazow był jej mężem.
- Jest, John.
- Nie. On już dawno wystąpił z ludzkiej społeczności. Ty i kapitan jesteście naszą
największą szansą. Ja nigdy nie byłem w wojsku.
- Jest pan zbyt skromny, doktorze.
- Nie skromny, ale praktyczny. Wy dwoje najlepiej zorientujecie się w poczynaniach
przeciwnika. Michael i ja zajmiemy się zorganizowaniem spotkania z Hartmanem i
skontaktujemy się z pańskimi ludzmi, kapitanie Hammerschmidt. Postarajmy się ściągnąć
szybko tylu żołnierzy, ilu się da. Możemy wykorzystać mężczyzn z plemienia Jea jako
zwiadowców; znają doskonale teren. Powinni chcieć nam pomóc. Z tego, co opowiadał Jea,
wynika, że Rosjanie traktowali jaskiniowców jak króliki doświadczalne. Często ich po prostu
mordowali. Spotkamy się wszyscy w ustalonym miejscu i czasie. Rozważymy zebrane
informacje i ustalimy plan ataku.
- Może mogłabym dostać się do środka, John.
- Nie - powiedział Rourke. - Nikt nie będzie wchodził do miasta, dopóki nie dowiemy
się więcej o nowej broni Karamazowa.
Podciągnął mankiet, nachylił rękę ku lampie i sprawdził czas. Zaczynało świtać.
Wstawał ponury, pochmurny dzień, chociaż światło gdzieniegdzie zdawało się przenikać
zwały ciężkich, burzowych chmur.
- Natalia, wez kapitana i zajmij się kodem. On zna go najlepiej. Ustalicie miejsce i
czas spotkania z Hartmanem w możliwie najkrótszym terminie, nie podawajcie jednak zbyt
wielu szczegółów. Rosjanie mogliby je przechwycić i rozszyfrować. Michael i ja dolejemy
paliwa do łazika z kanistrów, które są w samochodzie. Do motocykla również.
- Dobrze, John.
Annie otworzyła oczy. Rubenstein siedział wpatrzony w podłogę.
- Jak długo spałam?
- Około dziewięciu godzin. Ja też obudziłem się dopiero parę minut temu.
Uniosła głowę. Paul dotknął jej twarzy i powiedział półgłosem:
- Wyglądałaś na spokojną, kiedy spałaś.
- Spałam świetnie. Nie śniły mi się żadne koszmary.
- To dobrze, Annie, to bardzo dobrze.
- Musisz się ogolić.
- Chyba masz rację. - Uśmiechnął się. Pochylił się nad nią i pocałował w czoło.
Owinęła się kocem. Pomimo klimatyzacji było zimno.
W namiocie, który służył za główną kwaterę małej niemieckiej placówki, byli teraz
sami.
- Która godzina?
- Trochę po szóstej normalnego czasu, który jest chyba właściwy dla tego rejonu.
- Dzięki, że ze mną wytrzymałeś. Mam na myśli to miejsce.
- Kocham cię. A teraz, młoda kobieto, muszę pędzić do łazienki.
- Musisz?
- Muszę!! - zawołał mężczyzna z udawanym zniecierpliwieniem.
Annie usiadła i patrzyła, jak Paul biegnie w kierunku małych pomieszczeń na drugim
końcu namiotu. Był tam bardzo wygodny dmuchany materac. Annie nie chciała się kłaść, na
wypadek gdyby ojciec lub Natalia się odezwali. W końcu jednak zgodziła się położyć i
zasnęła. Następną rzeczą, którą pamiętała, był ranek.
Zdała sobie sprawę, że uśmiecha się na myśl o Paulu.
Stało się inaczej, niż planował. Znowu przez któregoś z Rourke ów.
Jego główne siły zostały zaangażowane w blokadę Podziemnego Miasta i odcięcie
mieszkańców od lotniska. Niektórzy żołnierze nie chcieli uczestniczyć w bitwie, ponieważ
mieli w mieście żony i rodziny. Im bardziej rosły ich obawy o bliskich, tym mniej można było
na nich polegać.
Przewidywanie podobnych trudności skłoniło go do odwołania Krakowskiego ze
służby liniowej i zabrania ze sobą na operację egipską.
Przybycie Krakowskiego stwarzało świetną okazję do powołania pod jego
dowództwem gwardii złożonej z ludzi lojalnych wobec Karamazowa. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • qus.htw.pl