[ Pobierz całość w formacie PDF ]

na pewno by ją wystraszyło. Nie zasługiwała na tego rodzaju byle
jakie traktowanie. Aiden nie był typem romantyka, ale Kat miała w
sobie coś, co kazało mu się o nią troszczyć, co kazało mu
okazywać jej czułość. Co kazało mu się z nią kochać.
Kochać się. Nigdy wcześniej nie używał tego określenia, a
już na pewno czegoś takiego nie robił. Były kobiety, na których
mu zależało, ale pilnował się, żeby nie rzucać na prawo i lewo
słowem na K. A tymczasem, po dwóch dniach w towarzystwie tej
dziewczyny, słowo samo przyszło mu do głowy, nie wnikając w to
dlaczego.
 Nie musisz odprowadzać mnie na górę, Irol.
 To żaden kłopot  stwierdził.  Poza tym jeślibym nie
dopilnował, żebyś trafiła bezpiecznie do domu, dostałbym od
mamy w Å‚eb.
Kat uśmiechnęła się półgębkiem.
 Twojej mamy tu nie ma.
 Nie znasz jej. Szóstym zmysłem wyczuwa, kiedy jej dzieci
nie przestrzegają zasad, które im wpoiła. Na pewno by zaraz do
mnie zadzwoniła. A teraz szoruj na górę.
Kat ruszyła ze śmiechem przodem do drzwi prowadzących
na klatkę schodową. Wszystkie zmysły Aidena były maksymalnie
wyostrzone, gdy upewniał się, że nikt i nic nie czai się gdzieś w
ciemnościach ze złymi zamiarami. Kat przekręciła klucz w zamku
i otworzyła bramę, ale kiedy zaczęli wchodzić do środka, Aiden
usłyszał coś tak cichego, że nie był pewny, czy to wyobraznia nie
płata mu figla.
 Zaczekaj chwilÄ™.
 Co&
 Ciii  powiedział, unosząc dwa palce i odwracając się w
kierunku, z którego dobiegał odgłos.
Minęła dłuższa chwila i nic. Aiden już miał zrezygnować,
gdy znów to usłyszał, tym razem wyrazniej: ciche miauczenie
dochodzÄ…ce z ciemnego kÄ…ta.
Przeszedł na drugą stronę zaułka i schylił się, żeby podnieść
wychudzonego szarego kociaka w prążki. Udało mu się jednak
unieść go tylko kilka centymetrów nad ziemię. Dalej się nie dało,
bo coś stawiało opór. Kociak zaczął syczeć i drapać go w rękę,
póki nie odstawił go z powrotem na ziemię.
Zwiecąc sobie telefonem, Aiden ocenił sytuację. Wyglądało
na to, że wystrzępiony brzeg dywanika, na którym leżał maluch,
zaplątał się mu wokół tylnej łapki. Musiało boleć jak cholera, a
może nawet zacisnęło się tak mocno, że odcięło dopływ krwi.
Aiden wrócił do motocykla i wyciągnął spod siedzenia
scyzoryk. Jednym cięciem wyswobodził kociaka. Zwierzak
wyrywał się jeszcze chwilę z sykiem, ale gdy tylko Aiden przytulił
go do siebie, natychmiast się uspokoił.
Kat zajrzała mu przez ramię.
 Oj. Nic mu nie jest?
 Teraz już mruczy, ale ma wokół nogi jakieś nitki.
 Biedactwo  rozczuliła się Kat i podrapała kotka pod brodą
i między uszkami.  Myślisz, że mama zostawiła go, bo się
zaplątał?
 Całkiem możliwe.
 Zabierzmy go na górę  powiedziała, znów ruszając
przodem.  W domu będziemy go mogli lepiej obejrzeć.
 W mieście musi być jakieś schronisko. Jutro go tam
zabiorÄ™.
Kat zatrzymała się gwałtownie.
 Co takiego? Nie ma mowy! Zostaje u mnie.
Aiden miał wielką ochotę się uśmiechnąć. Kat znów
przypominała mu Mary Catherine, tylko nie tupała nogą i nie
robiła naburmuszonej miny. Ale coś mu mówiło, że gdyby się z nią
nie zgodził, miałby okazję zobaczyć i to.
 No dobrze.  Pochylił się i udobruchał ją cmoknięciem w
czoło.  Kotek dla mojego kotka.
Zmarszczyła nos.
 Jesteś już dużym chłopcem, to trochę zbyt ckliwe nawet jak
na ciebie.
 Dużym chłopcem?  powtórzył, kiedy wchodzili po
schodach do jej mieszkania.  Sugerujesz, że jestem gruby?
Jej dzwięczny śmiech poniósł się echem po ciasnej klatce
schodowej.
 Xander naprawdę cię dziś uraził, co?
 Co takiego? Chyba żartujesz? Ten klaun nie jest w stanie
mnie niczym urazić, nawet gdyby bardzo się starał.
Kat otworzyła drzwi i wpuściła ich do środka.
 Skoro tak twierdzisz  skwitowała.
Aiden rozejrzał się dyskretnie po mieszkaniu, sprawdzając,
czy od poprzedniego wieczoru coś się tu zmieniło. Nie miał
pojęcia, jak te mendy w ogóle weszły do środka, ale nie wyglądało
na to, żeby byli tu jeszcze raz. Kat schyliła się i wsunęła ręcznik
pod drzwi.
 A to po co?
 Pod drzwiami jest duża szpara. Jeśli nie podłożę ręcznika,
klimatyzacja zacznie chłodzić klatkę schodową.
Przeszła na drugą stronę niewielkiego pokoju i nastawiła
pokrętło na okiennym klimatyzatorze, który obudził się hałaśliwie
do życia. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • qus.htw.pl