[ Pobierz całość w formacie PDF ]

 Ona jest wampirem.
Katarzyna parska serdecznym śmiechem.
 Nie bredz&
 Nie bredzę. Pamiętasz cukier?
 Na pikniku?
 Właśnie. Sięga po cukiernicę, ale stwierdza, że nie słodzi. Natomiast konfiturą chętnie& A
wiesz dlaczego?
 Dotknęła łyżeczki i&
 I się oparzyła. Srebrem. Widelczyki są niklowane&
 Zwiatło słoneczne powinno ją w takim razie zabić. No i dlaczego nie ma zębów takich, by
podrapać się nimi po brodzie?
 Z bardzo prostej przyczyny. Bo te wszystkie książki i filmy o wampirach bardzo wybiór-
czo potraktowały na pół legendarne przekazy ludowe o istotach jej rodzaju.
74
 To znaczy, że nie zamienia się w nietoperza? Brrr. Makabryczny pomysł.
 Ale wszystko do siebie pasuje. Kurczę, w Bizancjum uduszono kilka księżniczek pocho-
dzących z Bałkanów& Zaś co do zębów, to słowiańskie legendy mówią, że wampiry wysysają
krew przyssawką, którą mają pod językiem&
 Wariactwo.
 Czasem, droga kuzynko, nie mogę zrozumieć pokrętnych ścieżek twojego umysłu. Zaak-
ceptowałaś bez problemu fakt, że żyję dwadzieścia razy dłużej niż ty, ale nie potrafisz uwie-
rzyć w jedno młodziutkie wampirzątko?
 To co innego. W twoim przypadku mam dowody. Czarno na białym. Fotografie wykona-
ne w ciÄ…gu ostatnich stu dwudziestu lat, na wszystkich wyglÄ…dasz tak samo. Tak jak na portre-
cie, który dziś wisi w Muzeum Narodowym.
 A ja sądzę, że to wampirzyca. I musimy to sprawdzić. Zanim dojdzie do jakiegoś nie-
szczęścia.
 Co jeszcze z tych legend może być prawdą?
 To drapieżnik, taki jak kuna czy łasica. Jest pewnie bardzo szybka, ma kocią zwinność,
refleks któremu nigdy nie sprostamy. Silna, dużo silniejsza niż my& Zapewne nie ma skrupu-
łów.
 Czyli co, mamy ją poczęstować osikowym kołkiem, strzelając z kuszy zza węgła?
Milczy przez chwilÄ™.
 Nie. Mimo wszystko musimy z nią porozmawiać&
 Jeśli masz rację, to bardzo ryzykujemy.
 Kula jest szybsza niż cios sztyletem& Serce jej bije, krew krąży w żyłach. Jest ciepła
w dotyku. To znaczy, że organizm musi funkcjonować na podobnych, w miarę podobnych zasa-
dach jak nasze. Jeśli podziurawimy ją kulami, zginie. Najprawdopodobniej. Pewnie uczyli cię
w CBZ jak osaczać wroga?
 Owszem. Ale nie wampira& Wyobraznia naszych instruktorów nie sięgnęła aż tak dale-
ko.
 Nie wierzysz?
 Nie wiem.
* * *
Równy oddech trzech śpiących dziewczyn. Uspokajający dzwięk. Księżniczka Monika Stie-
pankovic wstaje cicho i idzie do łazienki. Bose stopy delikatnie stykają się z podłogą. PCV jest
chłodne, ale lastriko w łazience jeszcze gorsze. Starannie zamyka drzwi. Potrzebuje światła&
Zapala żarówkę. Palce, którymi dotknęła łyżeczki, mrowią ją po wierzchu. Ale na szczęście
wszystko jest już w porządku. Wytarła je natychmiast, skóra już przyschła. Martwa tkanka stward-
niała jak powierzchnia walizki. Organizm wytworzył masę rogową, by toksyczne związki sre-
bra nie wdarły się głębiej. Skorupa spełniła swoje zadanie. Teraz trzeba się jej pozbyć, zanim
ktoÅ› zobaczy.
75
Sięga w dół i zawija nogawkę piżamy. Sztylet lśni lekko w świetle sześćdziesięciowatowej
żarówki. Jest dość długi i gruby, a przy tym ciężki. Dobrze leży w dłoni. Jego kształt zdradza
pochodzenie. Na klindze stal trzech kolorów tworzy skomplikowany ornament. Najwyrazniej
widać delikatne prążki. W stali damasceńskiej układają się wzdłuż głowni, tu  pod skosem
w poprzek. To prawdziwy bułat. Technologia, której rozwój przypadł na okres IV wieku naszej
ery. Trzy rodzaje wysokogatunkowej stali skute razem w osiemdziesiąt warstw, złożone w har-
monijkę i skute raz jeszcze. Na całym świecie jednocześnie nie więcej niż trzech płatnerzy
potrafiło dokonać tej sztuki& W IX wieku zginęli ostatni fachowcy znający technologię wyko-
nywania bułatu. Zastąpili ich partacze, uczniowie wygnani z pracowni za lenistwo. Rozpleniły
się ich wyroby, skrajna tandeta, stal damasceńska&
Jej dziadek, książę Maksymilian złamał szablę w walce. Poszczerbił na glinianych murach
Bagdadu& Z końca klingi zrobiono jej sztylet. Można nim przeciąć prawie wszystko. Gdzieś
pomiędzy atomami węgla i żelaza, w porach metalu, tkwią kropelki ludzkiej krwi. Nie da się
przeżyć milenium nie plamiąc sobie rąk& Sporo czasu upłynęło. Jej dusza zaznała już ukoje-
nia. Nie lubi zabijać. I nawet jeśli nie ma innego wyjścia, gnębią ją potem wyrzuty sumienia.
Zcina zrogowaciałą warstwę zewnętrzną. Ostrożnie, to naprawdę piekielnie ostre narzędzie.
Kawałek pumeksu. Usuwa resztki martwej tkanki. Opuszki pod spodem są bardzo delikatne, ale
do rana powinno się dobrze wygoić& Srebro musiało być czyste, co najmniej próby 900&
Dobrze że widelczyk do ciasta dostała niklowany, bo musiałaby jeść palcami jak dzikuska&
Przymyka oczy. Rozwścieczony tłum albańskich wieśniaków. Egzekucję w krajach bałkań-
skich wykonuje się zgodnie ze zwyczajem na wzgórzu poza wioską. Ten staruszek musiał być
bardzo mądrym człowiekiem. To on ją rozpoznał. Wzdryga się na wspomnienie pomarszczonej
dłoni trzymającej stary talar z wytłoczonym wizerunkiem cesarzowej Marii Teresy. Prawdopo-
dobnie włożyliby jej monetę w usta&
* * *
Dziewczęta poprawiły nieco swoje wyniki. Większość z trudem, zaciskając zęby, robi sie-
dem pompek. Ale nauczycielce i tego mało&
 Moje drogie, musicie jeszcze dużo nad sobą popracować  zrzędzi.  W przyszłym
tygodniu każda z was ma dojść do piętnastu. Jestem pewna, że wasza koleżanka wykona osiem-
dziesiÄ…t  przenosi pytajÄ…ce spojrzenie na MonikÄ™.
Księżniczka zastanawia się chwilę. Brak jej żyłki hazardu. Gdyby ją miała, za którymś ra-
zem mogłaby powinąć jej się noga. Statystyka jest nieubłagana. Ale ciekawi ją problem granic
własnej wytrzymałości.
 Mogę spróbować  mówi wreszcie.
 Dobra, a wy patrzcie i uczcie siÄ™.
76
Stopy zaparte o ścianę, dłonie przetarte wilgotną szmatką& Do dzieła. Pięćdziesiąt zrobiła
bez większego wysiłku. Ale idzie coraz gorzej. Miedzy kolejnymi pompkami coraz dłuższe
przerwy, oddycha ciężko. Pot pojawia się na twarzy, pod pachami i w innych miejscach. Sie-
demdziesiąt cztery. I ani jednej więcej.
 Zwietnie ci poszło  gratuluje Stanisława.  Ja nigdy nie przekroczyłam stu dwudzie-
stu&
W tym momencie upragniony dzwonek. To takie proste i zarazem skuteczne. Wykończyć
ofiarę fizycznie, aby nie była w stanie się bronić, gdy przyjdzie co do czego&
* * *
Księżniczka Monika Stiepankovic jest ostrożna. Sprawdza, czy wszystkie dziewczyny wy-
szły już z przebieralni. Droga wolna. Nurkuje do środka. Zamyka drzwi przekręcając zasuwkę.
Pod prysznicami nie ma nikogo, nie ma też światła, ale jej światło niepotrzebne. Od biedy
mogłaby czytać w ciemnościach& Mięśnie bolą ją rozkosznie. Siedemdziesiąt cztery pompki,
nawet nie wiedziała, że jest w stanie tyle zrobić. Nauczycielka dała jej do wiwatu. Palce lekko [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • qus.htw.pl